Cisza. W lesie panowała przenikliwa cisza. Nawet ptaki nie śpiewały
~To moja wina? Wyczuwają mojego pecha?~pomyślałam. Postawiłam uszy do tyłu zaniepokojona. Szłam przez ten las czując na sobie spojrzenia zwierząt skrywających się w swoich mieszkankach. Zarżałam cicho i ruszyłam kłusem zaniepokojona coraz bardziej. Zagrożenie? Nie...chodź...czułam na sobie czyjeś spojrzenie. To nie był nikt ze stałych mieszkańców lasu. Koń? Prawdopodobne, jednak pewna nie byłam. Rozglądałam się uważnie na boki coraz bardziej wystraszona. Nie lubiłam być obserwowana. Zwłaszcza jak nie mogłam zobaczyć owego ktosia. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech. Teleportowałam się na skraj lasu. Uczucie obserwowania zniknęło jednak dalej byłam czujna. Wyszłam na łąkę i stanęłam. Spojrzałam w niebo i westchnęłam z ulgą.
~Ciekawe kto to był~ zastanowiłam się w myślach. Pogalopowałam przez łąkę spokojnie, bez pośpiechu gdy w oddali zobaczyłam innego konia, a raczej pegaza. Zatrzymałam się gwałtownie wbijając przednie kopyta w ziemię i przysiadając zadem na ziemi. Przyjrzałam się uważnie nieznajomemu i już miałam się cofać gdy owy ktoś ruszył kłusem w moją stronę.
Ktosiu ? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz