Spokojnie przechadzałam się po terenach stada. Słońce lekko świeciło, wiał letni wietrzyk. Ptaki śpiewały. Wszystko było tak jak lubiłam - spokojne, nic nie zakłucało spokoju na terenach Sun of Night. Gdy doszłam nad jezioro stanęłam przed nim i wpatrywałam się w przestrzeń wokół mnie. Wiatr rozwiewał moją grzywę. Rozłożyłam skrzydła. Czułam się cudownię. Nagle coś ruszyło się między drzewami. Odwróciłam się. Jakiś koń przechodził między drzewami.
- Kim jesteś? - spytałam lekko przestraszona.
Z lasu wyszedł ogier. Był cały czarny. Posiadał dość długą jednolitą grzywę koloru czarnego.
- Kim jesteś? - powtórzyłam pytanie.
- Jestem Drakath - odparł ogier.
Przyglądnęłam się mu dokładniej.
- Nighy nie widziałam cię na terenach mojego stada. Jesteś z Night on Day?
- Tak - odparł ogier. - Ale nie mam złych zamiarów.
- Napewno ... Każdy tak mówi ...
- Naprawdę - mówił ogier. - Ja nie chcem cię skrzywdzić.
Drakath?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz