Szliśmy przez ścieżkę lasem. Było trochę mrocznie, ale mi to nie przeszkadzało. Kruki latały z drzewa na drzewo. Usłyszałem potężny trzepot skrzydeł. Nagle przed nami stanął tygrys ze skrzydłami.
- Co to? - zapytała zdziwiona Vena
- To Negro, mój zwierzak - uśmiechnąłem się
- Ooo, nie wiedziałam, fajny!
- Już wiesz i dzięki.
Nastała cisza, Negro otarł się o moja nogę i odleciał. Szliśmy dalej, po chwili coś zaczęło się ruszać w krzakach. Podszedłem powoli, a zza krzaczka wyskoczył zając. Lekko drgnąłem, spojrzałem na Vene.
Vena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz