Westchnąłem parząc na to jak cierpi Diamond. Nagle facet przyszedł z jakimś ogierem krwi arabskiej.
-Hahaha, masz zamiar trzymać mnie z tymi nędznymi mieszańcami?-Zaśmiał się.
Miałem ochotę dorwać mu się do gardła. Gdy facet wyszedł i zamknął stajnię obróciłem się zadem do wejścia i porządnym kopnięciem wyważyłem drzwi.
-Jeszcze raz się zaśmiejesz to skończysz jak te drzwi.-Zagroziłem mu.
Otworzyłem boks Diamond. Z drzwiami do stajni również nie było problemu. Przesunąłem zamek i drzwi się otworzyły. Wychyliłem się lekko aby zobaczyć czy nikogo tam niema.
-Nikogo nie ma, uciekamy!
Diamond poszła pierwsza ja poszedłem za nią gdy nagle ogier złapał mnie za ogon.
-Hej... Przecież taki ładny ogier przyda się do rozrodu...-Powiedział.
Obróciłem się do niego i głośno zarżałem.
-Puszczaj mnie ty... Pe... POCZWARO!
Uderzyłem go łbem i zacząłem gryźć. Z jego kłębu poleciała krew a ja próbowałem znaleźć Diamond.
Diamond?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz