Przyjrzałam się ogierowi i postawiłam uszy nasłuchując. Wątpiłam by to on mnie obserwował i nie zamierzałam tego sprawdzać. Kim on u diabła był?
-Kim ja u diabła jestem...- szepnęłam sama do siebie. Ogier zniknął w oddali. Wstałam i otrzepałam się. Ruszyłam stępem po łące nie do końca wiedząc gdzie idę. Nie znałam tego miejsca,nie znałam nikogo. Usłyszałam cichy szelest. Spojrzałam się w tamtą stronę zaniepokojona. Prychnęłam i ostrożnie poszłam w stronę szelestu. Zobaczyłam małego liska który spojrzał na mnie przerażony i skamlał. Westchnęłam z ulgą i odeszłam zostawiając go samego. Nie chciałam poznać zębów jego matki. Poszłam nad rzekę i przyjrzałam jej się. Była niesamowita. Ciemna i lodowata a pod jej powierzchnią nic nie pływało. Po drugiej stronie świat wydawał się ciemny i mroczny. Zawiał wiatr, zimny i ostry niczym lodowe strzały.
-A ty czego tu szukasz?- usłyszałam pytanie za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam znów tego ogiera
-Niczego. Zwiedzam tylko- powiedziałam
Drakath?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz