środa, 20 lipca 2016

Od Veny CD Eterno

Od Veny C.D Bosque
Zaśmiałam się cicho. 
- Zając aż taki straszny? - spytałam. 
- Ech... może? - uśmiechnął się. 
Po chwili usłyszałam jak coś się trzęsie w krzakach, a z drzew wyleciały kruki. Z krzaków wyszły... dwa konie z jakąś bronią...
- Kim jesteście? - spytali podejżliwie. 
Zdziwiło mnie to. Wtargnęli na moje tereny, a poza stadem nikt nie może ich zwiedzać. 
- Należycie do SOG? - spytał pierwszy ogier. Był on maści palomino. 
- Nie... nie mam pojęcie co to jest. Tak w ogóle wyargnęliście na moje tereny. Mojego stada!
- Twojego stada? - spytał. - Jakoś nie jest tu napisane, że to "twoje". Tak w ogóle to nie powinno was tu być! - wykrzynknął i wyciągnął broń. Miał ją przepasaną na klatce piersiowej. 
- Caleb, czekaj... - powiedział drugi ogier, był kasztanowy. - Przepraszam za niego. Jestem Leondre... a ty? - spytał.
- Vena jestem... a to jest...
- Eterno Bosque jestem. - przerwał mi. Nie był zbyt zadowolony na widoch Caleb'a i Leondra. 
- A teraz powiedzcie co to jest SOG? - odrzekłam. 
- SOG to skrót od Sekcji Ochrony Genów. Zajmujemy się dobieraniem koni w zależności od charakteru i genów. Mamy tam kilka frakcji: w Nieustraszoności są najodważniejsi, w Erudycji najmądrzejsi, w Prawości konie bez kłamstw, w Serdeczności najmilsi i życzliwi, a w Altruiźmie bezinteresowni i pomocni. Każdy koń kwalifikuje się do jednej. 
- Po co? Nie widzę w tym sensu... - prychnął Bosque.
- Ja jak na razie nie widzę sensu w tym, że nie należycie do żadnej z naszych frakcji. - powiedział poirytowany Caleb. 
- Wolimy być tacy, niż dobierać konie do jakiś bezsensownych grup, które pokazują im kim są. - odrzekł (Eterno).
- I o to chodzi! Zaraz się dowiemy do której wy należycie! - wykrzyknął Caleb i rzucił się na ogiera. Walnął go tak, że zemdlał.
- Eterno! - wykrzyknęłam i gdy chciałam podbiec do niego to zatrzymał mnie Leondre. 
- Czego chcecie? 
Leondre złapał mnie i spojżał. 
- Przepraszam... to mój obowiązek. 
Wstrzyknął mi coś dziwnego, po czym zasnęłam. Nie wiedziałam gdzie nas niosą...

***

Obudziłam się w niewielkim pomieszczeniu. Zamiast drzwi były kraty, a na jednej z ścian było niewielkie okno. Zobaczyłam co się tam kryje i ujżałam leżącego Eterno. 
- Bosque! - wykrzyknęłam. - Nic ci nie jest?
Ogier wstał ledwo. 
- Nie... jakoś żyję. Dobrze, że tobie nic nie zrobili. 
Po chwili podszedł Leondre. 
- Zaraz będziecie mieli testy. 
- Jakie testy? - spytałam. 
- W zależności do jakiej frakcji mamy was przydzielić. 
- Jak to ma wyglądać?
- Testy umysłu. Zapadacie w sen, z którego macie uciec. Każdy sen pokazuje wasz życiowy strach oraz w jaki sposób go pokonacie. Ja jestem liderem Nieustraszoności. 
Po chwili odszedł. 

Eterno Bosque? <Pomysł z filmu XD default smiley :d>

Od Veny C.D Drakath'a

Poszedł sobie. Od tak. Ja chcę mieć u siebie w stadzie tylko konie z czystymi zamiarami, a nie dwulicowe. 
Postanowiłam znaleźć tego kochanka Diamond i skończyć z nim raz na zawsze. Długo nie szukałam, bo znalazłam go na polanie z innym wilkiem. Jak dla mnie to idealny kamuflarz. Zmieniłam się w czarną wilczycę. 

Ten wilk Drakath'a podszedł pierwszy. 
- Walker...?
O już znałam jego imię. 
Podszedł do mnie i dziwnie popatrzył. Obszedł dookoła mnie i usiadł przede mną. Nie wiedziałam, czy umie mówić. 
- Kim jesteś? - spytał ogier. 
- Powinieneś wiedzieć. - odparłam. 
- Nie rozumiem... gadający wilk? 
- Nigdy nie widziałeś? - zaśmiałam się. Po chwili zmieniłam się w konia. 
- Vena! - wykrzyknął. 
- A kogo podejrzewałeś?
- Czego znów chcesz...
- Chcę wiedzieć jedno! Chcesz być w moim stadzie i być w moim stadzie i być przeze mnie szanowanym, czy zostajesz u Diamond, i nigdy tu nie wracasz? - spytałam ogiera spokojnie. 

Drakath? <Twoja decyzja>

Od Eterno C.D Veny

Szliśmy przez ścieżkę lasem. Było trochę mrocznie, ale mi to nie przeszkadzało. Kruki latały z drzewa na drzewo. Usłyszałem potężny trzepot skrzydeł. Nagle przed nami stanął tygrys ze skrzydłami.
- Co to? - zapytała zdziwiona Vena
- To Negro, mój zwierzak - uśmiechnąłem się
- Ooo, nie wiedziałam, fajny!
- Już wiesz i dzięki.
Nastała cisza, Negro otarł się o moja nogę i odleciał. Szliśmy dalej, po chwili coś zaczęło się ruszać w krzakach. Podszedłem powoli, a zza krzaczka wyskoczył zając. Lekko drgnąłem, spojrzałem na Vene.
Vena?

Od Drakath'a C.D Veny

Wbiłem się w powietrze i leciałem za klaczą. 
-Wcale się nie dziwię że nie wiem po której być stronie.-Powiedziałem.
-W NoD i tak już nie masz czego szukać.-Odpowiedziała mi poważnym tonem.
-Z taką przywódczynią jak ty, haha! Oczywiście.-Zaśmiałem się po czym poleciałem z drugą stronę. 
-Chyba za dużo sobie pozwoliłeś!-Krzyknęła.
Nie zwracałem uwagi na to co klacz do mnie mów i wylądowałem na ziemi. Poszedłem na polowanie z wilkiem. Wypatrzyliśmy sarnę. Z tego powodu że jestem szybszy od Walkera miałem ją ogłuszyć, a on miał ją dobić. Cwałem ruszyłem do sarny by ją zaatakować. Z porównaniem do mojej prędkości była ona niczym. Uderzyłem ją aby ją ogłuszyć. Walker biegł tuż za mną i szybkim ruchem wgryzł się w szyję ofiary. Z części ciała szybko poleciała czerwono-bordowa ciecz.

Vena?

Od Drakath'a C.D Diamond

-Vena! To była Vena!- Krzyknąłem. 
Wzbiłem się wysoko w górę i poszybowałem gdzieś daleko. Widziałem że Walker biegnie pode mną więc wylądowałem. Przestałem biec. Nie miałem już siły. Zauważyłem że po moim pysku ciekną krople. 
-Pewnie i tak nie będzie się domyślać o co chodzi.-Pomyślałem. 
Nagle stało się coś dziwnego. Pomimo że był ciepły wiosenny dzień zaczął padać śnieg. Na początku śnieg był rzadki. Ale to co stało się po 5-ciu minutach było straszne. Rozpętała się śnieżyca. Nic nie widziałem. Na szczęście ja i wilk umieliśmy się przystosować do takiej pogody. 


Diamond?

Od Diamond C.D Drakath'a

Wieczorem wyszłam z zamku i zobaczyłam Drakath'a. Ogier podbiegł do mnie i chciak coś powiedzieć ale krzyknęłam:
- Wracaj tam gdzie twoje miejsce! Nie chcem cie już nigdy więcej widzieć!!!
Wzbiłam się w powietrze i poleciałam szukać Waita. Miałam mu powiedzieć, że Day chce go pilnie widzieć. 
- Wait! - krzyknęłam.
Odwróciłam się i zobaczyłam Drakath'a
- Odejdź, jeśli chcesz żyć! - krzyknęłam.
Machnęłam skrzydłami. Poleciał z nich wiatr, który odpechnął ode mnie ogiera na kilkaset metrów.

Drakath?

Od Dakath'a C.D Diamond

Dopóki upadłem kierowała mną Vena. Byłem jej marionetką. Robiłem to co ona mi każe mimo że nie chciałem tego robić. Kiedy usłyszałem słowa Diamond zawalił mi się świat. Miałem ochotę udusić Venę. Wstałem i ją zobaczyłem, o tyle że to nie była Vena tylko jej złudzenie. Zaczęła się śmiać. Pobiegłem do niej aby ją zaatakować gdy ta nagle znikła i pojawiła się za mną.
-Hahaha! O to chodziło, nie musiałeś jej wcale zabijać!-Śmiała się. 
Spięły mi się mięśnie. Nie miałem już ochoty żyć. Chciałem wytłumaczyć Diamond to zdarzenie mimo że i tak by mi nie wybaczyła. Poszedłem pod zamek i tam czekałem na nią tyle, dopóki wyjdzie i będę miał szansę z nią porozmawiać.


Diamond?

Od Veny C.D Diamond do Drakath'a

Klacz upadła
- Niezbyt kreatywny? Możesz tak chyba sobie mówić o twoim "związku" z Drakath'em!
- Związku...? - spojżała na mnie krzywo. 
- Ta... wiem, że coś was łączy. Ten koń nie powinien należeć do mojego stada. 
- Kto powiedział, że z nim jestem... - powiedziała klacz ledwo wstając. 
W tej chwili zobaczyłam czarny cień w krzakach. Wyłonił się sam w sobie Drakath. 
- O! Widzisz? Przybył twój kochanek Diamond. - prychnęłam. - Pewnie mam was zostawić? Drakath nie ma czego szukać w moim stadzie... jak ma się spotykać z takim kimś jak ty. Żegnam. 
I odleciałam zostawiając ich na polanie. 

Drakath? I jak chce Diamond

wtorek, 19 lipca 2016

Od Veny do Warbronga

Spacerowałam i pilnowałam terenów przed tą maszkarą. Pijąc spokojnie przy źródle usłyszałam jakiś krzy w lesie. Coś typu: "Nie chcę cię widzieć!" lub "Odejdź, wynocha!". No więc... poszłam to sprawdzić. 
Za krzakami w lesie zobaczyłam odbiegającą Diamond. Nie zdziwiłam się z resztą. Ale nie była sama; stał tam jakiś ciemny, tajemniczy i jak dla mnie trochę niebezpieczny ogier... Wyszłam z krzaków, by go zobaczyć. Ogier odwrócił się w moją stronę. 
- Kim jesteś? - spytał pierwszy. 
- Ja powinnam wiedzieć kim ty jesteś... wiem na razie tyle, że rozmawiałeś z przywódczynią wrogiego mi stada Sun of Night. 

Warbrong?

Od Diamond CD Veny

Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Ale Wolf zniknął. Nie ma go.
Po policzku klaczy spłynęła łza.
- Poplaczesz się? - spytałam.
Klacz znów zmieniła się w wilka i wskoczyła na mnie raniąc mi grzbiet. Bryknęłam, a wadera runęła na ziemie.
- To ten dar od Wolfa. Kreatywny to on nie był - zaśmiałam się.
- Teraz to już przesadziłaś! - krzyknęła klacz
Przemieniła się znów w konia i kopnęła mnie w bok

Vena?

Od Diamond CD Drakatha

Obróciłam się i zobaczyłam Wind. Podbiegłam do niej.
- On już nic ci nie zrobi - powiedziała bogini i odeszła.
Ogier leżał na ziemi, a ja powiedziałam:
- Nienawidzę cię. Nigdy nie powinnam dawać ci szansy. Jesteś jak wszyscy z NoD. Ja .. Ja już cię nie kocham. Odejdź i już nigdy do mnie nie wracaj.
Podbiegłam do Wind i spytałam:
- Mogę tu zostać na kilka dni? 
- Zostań jak długo chcesz.
Uśmiechnęłam się. Ruszyłam do mojej Komnaty. Gdy zamknęłam drzwi położyłam sie na kocu. Po moim policzku spłynęło kilka łez.
- Już nigdy nikogo nie pokocham .... - powiedziałam do siebie.
Do pokoju nagle weszła Day.
- Nie przeszkadzam? - spytała.
- Nie - szybko wstałam i podeszłam do klaczy
- Wszystko dobrze? Słyszałam co sie stało.
- Jest OK. 
- Napewno? Nie wyglądasz jak by było OK.
- Jest dobrze. Ja zostanę tu na kilka dni.
- Jak będziesz chciała porozmawiać to do mnie przyjdź.
- Dobrze.

Drakath?

Od Veny C.D Diamond

Otrząsnęłam się z wody. 
- Nie podoba mi się Drakath. Nie jest nawet godny, by ze mną być. Jedynym koniem, który mógł nim być to Wolf. 
- Nie gadaj głupot! - próbowała się wytłumaczyć klacz. 
- Widziałam o wiele przystojniejszych ogierów od Drakath'a. On jest do niczego. - prychnęłam. 
Klacz wkurzyła się. 
- Przystojniejszych?! Nie nadaje się?! WCALE NIE!
- O widzisz? Sama jesteś zazdrosna. Ja w życiu nie pokochałabym dwulicowego prostaka. - na te słowa zaczęłam odchodzić. - Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Tracisz mój czas. 

Diamond? <Pozwolę sobie trochę akcji XD>

Od Drakatha C.D Diamond

Wolałem nie wchodzić do zamku. Moje serce kroiło się coraz bardziej gdy myślałem że chcę zabić Diamond. Vena opanowała moje ciało, jednak moje serce wciąż zostało takie jakie było. 
-Masz zostać tam dopóty nie wyjdzie.-Vena porozumiewała się ze mną telepatycznie. 
Schowałem się w krzakach i czekałem aż Diamond wyjdzie z zamku. W końcu nadeszła ta chwila. Razem z wilkiem rzuciłem się na nią. Już miałem ją uderzyć gdy nagle. Coś mnie powstrzymało i upadłem. To było tak jakby jakiś duch złapał mnie i przewalił. Mój wilk przestał atakować. 

Diamond?

Od Drakath'a C.D Lavendeer

Widzę że lubisz irytować, to prawie tak jak ja.-Odszedłem od klaczy. 
Widocznie jeszcze nie wie jak wygląda Drakath, o tyle że od środka. Razem z Walkerem szedłem przez pole. Nagle ktoś zarzucił mi lasso na szyję. 
-No proszę, proszę... Pan uciekinier? A gdzie twoja dziewczyna?-Powiedział facet. 
Parsknąłem mój wilk rzucił się na faceta a ja wyrwałem lasso z tego ręki resztę załatwiłem sam, dobiłem człowieka. Nagle zza moich pleców wyszedł ten idiota. Kopnąłem go w brzuch, od razu upadł. Zauważyłem że krew leci mi z pyska. Zdyszany odkaszlnąłem i zobaczyłem tylko wielką plamę krwi na ziemi, nic więcej. Wiedziałem co to znaczy, jednak szedłem dalej w swoją stronę. Krew ciekła mi bardziej, bardziej i bardziej. Kiedy przełykałem już nie ślinę robiło mi się nie dobrze. W końcu położyłem się, wiedziałem jaki los mnie czeka. Wiedziałem że nikt mi nie pomoże, ewentualnie Walker. Oddałem się na pastwę losu. Było mi wszystko obojętnie, moje ciało może zjeść wszystko. Sępy, kruki wilki inaczej każde stworzenie które pragnie zaspokoić swoją potrzebę-głód. 

Lavender?

Kolejny członek!

Tym razem witamy Warbronga!

Od Diamond C.D Veny

- Zazdrosna - zaśmiałam się.
- O ciebie? Nigdy - odparła zdenerwowana klacz.
Spojrzałam na klacz. Widziałam, że zaczyna się denerwować. Postanowiłam zobaczyć jak bardzo może się wkurzyć.
- To jasne - zaczęłam. - Podoba ci się Drakath, ale ty jemu nie.
Klacz była wściekła. Zmieniła się w wilka i rzuciła się na mnie. Oberwała w głowę kostką lodu. Uśmiechnęłam się.
- Nadal jesteś taka pewna siebie? - spytałam.
Wilk podrapał mnie w bok. Tupnęłam i oblałam ją wodą.

Vena?

Od Veny C.D Eterno Bosque

- Wiesz... chyba tylko z tobą na razie gadam jakoś... spokojniej. - zaśmiałam się lekko. 
- Heh, masz rację. Z Diamond chyba nie bardzo chcesz rozmawiać...
- Nie chce jej widzieć na oczy. Moon wyznaczyła mi swój, jedyny cel i chcę by jej tu nie było. 
Spojżałam na ogiera. 
- Dobrze, że się mnie nie obawiasz... - powiedział. 
Uśmiechnęłam się. 
- A tak w ogóle... idziesz się przejść? - spytał. 
- Jasne, czemu nie... - uśmiechnęłam się. 

Eterno Bosque? Sory, że krótkie .-.

Od Lavender C.D Drakath'a

- Kretynie, przed chwilą prawie zmasakrowałeś mi pysk! – Krzyknęłam poirytowana i dopiero teraz przyjrzałam się ogierowi, od którego postępku prawie dostałam zawału. Był cały czarny jak smoła i posiadał nieprzeciętne, pierzaste, a zarazem wielkie skrzydła. Imponująco zatrzepotał nimi i spojrzał na mnie zaskoczony. Poczułam lekki nacisk na moim kłębie. Przyleciała Qui… ku mojej uldze, przynajmniej ona doda mi trochę otuchy w tej nieco niezręcznej sytuacji. Drakath chyba uznał to za stworzenie niepożądane tutaj i próbował je przegonić. Nie mogłam dłużej tego znosić, że mój towarzysz, musi co chwilę wzlatywać, aby nie zostać potrąconym za pomocą pegaza.
- Masz coś do Queen? – Spytałam oschle, dając mu do zrozumienia, że ona trzyma się ze mną. Na szczęście ta zignorowała idiotyczne zachowanie ogiera.
- Znasz to coś?
- Po pierwsze, to kruk. Po drugie, tak, jest moim zwierzęciem i zezwalam, by przesiadywała na moim grzbiecie – Odparłam, próbując zachować jak najspokojniejszy ton głosu. Mimo wszystko dało się w nim usłyszeć nutkę zdenerwowania. Nie lubiłam, gdy ktoś naruszał, może nie do końca, moją własność, a przynajmniej coś, co wiązało się ze mną i było pod moją opieką. Grzebałam niespokojnie kopytem w ziemi, czekając, aż ten „dżentelmen” coś powie. Nie doczekałam się niczego, ten wpatrywał się tylko we mnie. Nie żegnając się, bez najmniejszego gestu, ruszyłam stępem w swoją stronę – to znaczy się gór. Qui uniosła się i leciała powoli koło mnie. Czułam spojrzenie Drakath’a na mnie. Postanowiłam to zignorować. Miałam ochotę odciąć się od całej tutejszej końskiej społeczności i pogadać na osobności z moim krukiem, któremu mogłam powierzyć wszystko. Miałam do niego bezgraniczne zaufanie. Znałyśmy się zaledwie tydzień, ale wiedziałyśmy wszystko o sobie i stworzyłyśmy między sobą dużą więź. Nagle, przed nami, pojawił się wilk, który zaczął na mnie warczeć. Promienie słoneczne ‘odbijały’ się od jego jasnej sierści. Nie była ona biała, lecz szara. Jego przenikliwe spojrzenie lekko mnie zaniepokoiło. Miał nie więcej, niż cztery lata, może coś około trzech. Był na pewno dość młody. Bezpiecznie go ominęłam, ale ten rzucił się za mną w pogoń. Ruszyłam galopem, a ten biegł szybciej. O co mu chodziło? Moja towarzyszka tylko wzniosła się wyżej i leciała również z większą prędkością. Zniżyła na chwilę lot.
- To zwierzak tego pegaza, on się tylko tobą bawi. Wymieniają ze sobą spojrzenia, więc to prawie pewne, nie powinien ci nic zrobić – Szepnęła, więc zatrzymałam się i pozwoliłam, by usiadła na moim grzbiecie.Stworzenie szybko to spostrzegło i chodziło wokół mnie. Przewróciłam tylko oczami. A jeśli Queen nie miała racji? Co jeśli jednak ten wilk woli nie schwytać mnie dla swojego pana, a za to wziąć mnie za swój posiłek? Dla mnie najlepszym rozwiązaniem chyba będzie uspokojenie się. W rzeczywistości po paru minutach drapieżca stał przede mną, wpatrując się w punkt za mną. Obok mnie pojawił się Drakath. – Skąd wiedziałaś? – Zapytał ponuro, niezadowolony, że nie nadałam się tak mocno nastraszyć. Chyba próbował się odegrać, za nazwanie go kretynem.
- Kruki są bardzo inteligentnymi ptakami… tak, jak gdybyś nie wiedział – Rzuciłam mu spojrzenie i uśmiech z serii „Widzisz… bo ja zawsze mam rację” i zadowolona z siebie znów podążyłam w stronę gór.
- Czekaj – Usłyszałam głos za sobą.
- Co znowu? – Tym razem to ja zadałam pytanie, modulując mój ton tak, żeby było widać, że mówię to niechętnie i wolę już sobie pójść.
< Drakath? Połowa mojej weny twórczej gdzieś się ulotniła, więc opowiadanie nie wyszło najlepiej, ale nie najgorzej c: >

Od Veny C.D Diamond

Diamond popatrzyła na mnie krzywo. 
- Ech... kochana, ty nic nie rozumiesz. - parsknęłam. 
- O czym ty mówisz? - spytała zdezorientowana. 
- Nie jesteś nawet godna by mnie zabić. Za słaba jesteś. 
Klacz wkurzyła się. 
- A poza tym... - zaczęłam swoją kolejną "przemowę" - Jeżeli tamten ogier, Drakath, w jakikolwiek sposób jest związany z tobą automatycznie będę zmuszona go... wygnać lub... O wiem! Lepsza kara! Może zabić? W każdym razie... Nie chce go widzieć z tobą!! - wykrzyknęłam. 

Diamond? Sory, że krótkie .-.

Od Diamond C.D Drakath'a?

Gdy zobaczyłam Drakath'a wiedziałam, że coś się stało, coś z nim nie tak. Nagle wilk rzucił się na mnie. Odskoczyłam i szybko ruszyłam galopem w głąb lasu. Wilk i Drakath goonili mnie.
- O co wam chodzi! - krzyknęłam.
Myślałam tylko o tym by uciec jak najdalej stąd. Nagle znalazłam się w zupełnie innej, nie znanej mi dotąd krainie. Przedemną stał wielki pałac. Zaczęłam zbliżać się w jego stronę. Zapukałam w wielkie drzwi. Otworzyła mi je brązowa klacz. Była to bogini. Ukłoniłam się jej.
- Witaj Diamond - przywitała się. - Wejdź. Day ucieszy się jak cię zobaczy.
Nic nie mówiąc ruszyłam za klaczą. 
- Gdzie ja jestem? - spytałam.
- W królestwie bogów - odparła klacz.
Otworzyła drzwi od wielkiej sali. Rozglądnęłam się. Po środku stała Day, Wait i Magic.
- Day - zawołała Elion i pokazała mi bym podeszła do bogów.
Ukłoniłam się.
- Wstań, nie musisz nam się kłaniać - uśmiechnęła się bogini.
- Co cię tu sprowadza? - spytał Wait.
- Ja ... sama nie wiem. Nie wiem nawet jak tu się dostałam - powiedziałam.
- Musiałaś bardzo chcieć - rzekł Magic.
- Ja poprostu chciałam znaleźć się w innym miejcu. To wszystko - powiedziałam.
- Ale czemu? - spytała się Day.
Opowiedziałam im wzystko klacz odpowiedziała:
- To już przeszłość. Chodź pokażę ci twoją komnatę.
- To ja tu mam komnatę? - zdziwiłam się.
- Tak masz - odparła klacz..

Drakath?

Od Fallen C.D Corra

Skinęłam lekko pyskiem i ruszyłam do sadu gdzie dzisiaj widziałam Diamond. Prowadziłam go w ciszy jak to miałam w zwyczaju.
-A przy okazji jestem Corr- powiedział nagle ogier
-mmm...Fallen miło poznać- odparłam po chwili
-Upadła? Czemu akurat takie imię?-zdziwił się
-Cóż...Rodzice w sumie nie nadali mi imienia a to wymyśliłam po tym jak...z resztą co ja ci będę o sobie opowiadać- mruknęłam. Przeszłam do galopu by mieć przybysza jak najszybciej z głowy. Gdy dotarliśmy do sadu Diamond jeszcze tam była.
-Kto to?-spytała widząc Corra
-Dopiero co go spotkałam...Prosił bym go do ciebie zaprowadziła- powiedziałam obojętnie
-Więc kim jesteś i czego tu szukasz?-spytała patrząc się na ogiera.
-Jestem Corr i szukam stada- odparł ogier podchodząc dwa kroki. Ja odeszłam zostawiając ich samych. Lato zeskoczył z mojego grzbietu i skakał wokół mnie. Teleportowałam nas z powrotem na łąkę. 
-Fallen! Gonisz!- szczeknął radośnie lisek po czym pacnął mnie łapką w nogę. Zaczął skakać przed siebie. Zaśmiałam się i z łatwością go dogoniłam. Wygłupiając się z moim liskiem nawet nie zauważyłam że ktoś mnie obserwował... Dopiero gdy wpadłam na nowo poznanego ogiera opamiętałam się.

Corr?

Od Drakath'a C.D Diamond

To co stało się wczoraj mnie przerosło. Przejrzałem na oczy, wiedziałem jakim jestem niebezpieczeństwem dla Diamond, jednak nie chciałem jej o tym mówić. Ciągle siedziałem w mojej jaskini razem z wilkiem. Postanowiłem wyjść i się napić. Mój wilk też wyglądał na dosyć spragnionego. Przeszliśmy się nad rzekę. Napiłem się wody. Mój wilk zrobił to samo. Kontem oka zobaczyłem Diamond. Zerwałem się ze źródła i uciekłem w głąb lasu. W lesie zobaczyłem Venę. Próbowałem uciec jednak...
-Gdzie się wybierasz?-Zaśmiała się.
-Masz zabić tą klacz.-Powiedziała z uśmiechem zła. 
Nagle poczułem jakbym był innym koniem. Poszedłem szukać Diamond. Mój wilk mi w tym pomógł, w końcu ma lepszy węch niż jakie inne zwierze. Kiedy złapał trop ciągle nim szliśmy. Było to strasznie daleko. Im bliżej byłem Diamond tym bardziej czułem że moje serce rozpada się na kawałki 
W końcu ją zobaczyłem i podejrzanie zacząłem się do niej zbliżać, tak aby nic nie podejrzewała.

Diamond?

Od Diamond C.D Drakath'a

Spokojnie skierowałam się w stronę jaskini. Zaczęło zachodzić słońce. Przyśpieszyłam tempo. Gdy byłam już w jaskini zasnęłam.

***

Obudziłam się bardzo wcześnie. Właściwie było jeszcze ciemno. Wyszłam z jaskini i rozglądnęłam się. Tylko ciemność, żadnej żywej duszy. Postanowiłam się przejść. Czułam się tak jak na terenach Night on Day. Wzbiłam się w powietrze i poleciałam w stronę tego miejsca które pokazał mi Drakath. Jednak gdy tam przyleciałam nic nie wyglądało tak jak wcześniej. Nie było już żadnych diamentów. Wszystko zostało zniszczone. 
- Co tu się stało? - pomyślałam.
Słońce powoli wschodziło na niebo. Zaczęłam kierować się w stronę jeziora. Po około 20 minutach byłam na miejscu.

Drakath?

Od Corra do Fallen

Razem z Bluestar łaziłem po jakimś lesie. 
-Gdzie ja u diabła jestem- prychnąłem przystając. Mówiąc szczerze się zgubiłem. Bluestar miauknął i przeciągnął się. Spojrzał się na mnie wyczekująco i skoczył przed siebie. Nie mając innego wyboru ruszyłem za kotem. 
-Jeśli przez ciebie zgubimy się jeszcze bardziej to ci ogon urwę- mruknąłem. Kot tylko syknął na mnie i pobiegł dalej. Przeszedłem do galopu by go dogonić. Wpadłem za nim na jakąś łąkę a z łąki nad jezioro. Kocur gwałtownie zahamował przed wodą. Ja w cwałowałem do jeziora ochlapując go przy tym.
-Masz za swoje zrzędo jedna- zaśmiałem się gdy kot obrzucał mnie wrogim spojrzeniem. Wyszedłem z wody i otrzepałem się. Nagle na skraju łąki zobaczyłem jakiegoś jednorożca. Podkłusowałem do niego...a raczej do niej.
-Witaj. Wiesz może gdzie jestem?-spytałem patrząc na nią. Zobaczyłem jak cała się spięła gotów do ucieczki a na jej grzbiecie siedział lis.
-To są tereny stada Sun of Night- odpowiedziała niepewnie
-O...Wiesz może kto jest przywódcą? I spokojnie. Nic ci nie zrobię- uśmiechnąłem się
-Przywódczynią jest Diamond.- powiedziała klacz nieco się rozluźniając jednak nie spuszczała ze mnie wzroku. 
-Możesz mnie do niej zaprowadzić?-spytałem

Fallen?

Nowy członek!

Powitajmy Corra!

Od Drakath'a c.d Fallen

-Ogólnie to nie, ale kiedy krzyczy jest zdolna do wszystkiego.-Westchnąłem.
Nagle zza mnie wyszedł wilk.
-W... Wilk jest obok ciebie.-Powiedziała lekko przestraszona. 
Wilk warknął i stał w miejscu. 
-Nie bój się go.-Westchnąłem. 
Wilk wskoczył mi na plecy i na nich usiadł. 
-A go się nie boisz?-Zapytała.
Odszedłem z uśmiechem mając nadzieję że mnie zrozumiała. Wilk zszedł ze mnie i zaczęliśmy się ścigać. Prześcignąłem wilka o kilkadziesiąt metrów.

Fallen? 
Brak weny :/

Od Diamond C.D Eterno do Veny

Szybko coś zjadłam, a później poszłam spać.

***

Następnego dnia rano poszłam sprawdzić czy nikt nie pałenta się po terenach SoN. Rozglądałam się. Zobaczyłam czarną klacz oglądającą tereny.
- Idź stąd! -krzyknęłam.
- A co mi zrobisz? - zaśmiała się klacz.

Vena?

Od Fallen C.D Drakath'a

Przyjrzałam się uważnie klaczy oraz temu jak ogier błyskawicznie zniknął gdy ta się wydarła. Klacz zmierzyła mnie wrogim spojrzeniem i oddaliła się.
- Powiało chłodem- powiedziałam sama do siebie i zawróciłam. Wróciłam na łąkę gdzie położyłam się i wytarzałam. Zawiał wiatr a po lesie rozległo się wycie wilków. Podniosłam się i rozejrzałam. Samotność czasami mnie dobijała lecz sama sobie wybrałam taki żywot. Zarżałam i pocwałowałam do lasu. Pędziłam przed siebie ile sił w kopytach. Wparowałam dziko do lasu a po chwili teleportowałam się w góry. Stanęłam na jakimś szczycie i stanęłam dęba. Potem po prostu stałam wpatrując się w zachodzące słońce. Ciężko oddychałam po szaleńczym biegu. Nagle za mną spadły kamienie. Odwróciłam się i zobaczyłam liska tego co wcześniej.
-Zgubiłeś się?- spytałam uśmiechając się 
-Mo...może odrobinkę- powiedział podkulając ogonek. Uśmiechnęłam się i wzięłam liska na swój grzbiet. Ostrożnie (co było cholernie trudne po zmierzchu) zaczęłam schodzić z grzbietu góry do jej podnóży. Kilka razy się potknęłam i gdyby nie teleportacja bym najpewniej leżała martwa gdzieś obok gór. Lisek a raczej Lato opowiadał o tym jak się zgubił,jak stracił z widoku mamę oraz jak znalazł się w górach. 
- Pić mi się chce- powiedział gdy stanęłam w końcu na ziemi.
-Jak tak gadasz to się nie dziw- uśmiechnęłam się i pokłusowałam do strumienia. 
-Myślałem że lubisz jak gadam- odparł
-Bo lubię ale od tego chce ci się pić- stwierdziłam zatrzymując się nad strumieniem. Lato się napił i wrócił na mój grzbiet.
-Uuuuaaa...chodźmy spać- ziewnął. Podeszłam do krzaków. Lato ułożył się w nich wygodnie a ja przysnęłam nad nim. 
*time skip*
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Otrząsnęłam się ze śpiącego letargu i spojrzałam na śpiącego liska. Usłyszałam kroki i odwróciłam się w tamtym kierunku gdzie znów stał owy ogier
-Nie boisz się tamtej klaczy?-spytałam 

Drakath?

Od Drakath'a C.D Diamond

-Nie martw się o mnie.-Pocieszyłem ją. 
-Vena wcale nie musi być ode mnie silniejsza.-Dodałem.
Klacz westchnęła. 
-Jak znalazłeś to miejsce?-Zapytała mnie. 
-To już zostanie tajemnicą, teraz i ty o nim wiesz.-Uśmiechnąłem się.
Myślałem że ta piękna istota o białym umaszczeniu nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Obawiałem się że wyjdę na idiotę. Od tamtej pory postanowiłem że zawsze będę ją bronić niezależnie od zagrożenia. Wróciliśmy nad rzekę. Przytuliłem Diamond i wróciłem na swoją stronę. Diamond natomiast poszła w stronę swojego stada.
-CO TO MIAŁO ZNACZYĆ?! MYŚLISZ ŻE TEGO NIE WIDZIAŁAM?!-Vena zaczęła krzyczeć.


Diamond?

Od Eterno C.D Veny

Odlecieliśmy zdziwiony popatrzyłem na Venę.
- Co się tak zdenerwowałaś - zapytałem
- Nie lubię jak ktoś łamię zasady - wyjaśniła
- Myślisz, że między nim coś jest?
- Nie wiem, a jak już to nie powinno być - nadal pokazywała swoje niezadowolenie
Nastała cisza, długa cisza...


Vena?

Od Eterno C.D Diamond

Spojrzałem na jaskinie byłą duża i przytulna. Wszedłem do środka. Wtedy właśnie przypomniałem sobie, że Diamond należy do SoN a ja do NoD.
- Wiesz chyba będę już leciał - - wyszedłem z jaskini
- Czemu? - zapytała zdziwiona
- Dobrze wiesz czemu, nie mogę tu być - wzbiłem się w powietrze 
Widziałem jeszcze jak Diamond wchodzi do jaskini.


Diamond?

Od Diamond C.D Drakath'a

Byłam zdziwiona słowami ogiera, ale bez zastanowienia powiedziałam:
- Tak.
Przytuliłm Drakath'a. Po chwili powiedziałam:
- Ale co na to Vena. Ona cie zabije ....
Ogier chwile pomyślał. Widziałam, że nie wie co ma zrobić. Sama też nie wiedziałam. Znałam klacz na tyle, że wiedziałam do czego jest zdolna.

Drakath?

Od Drakath'a C.D Diamond

-Znam tą okolicę bardziej niż ci się wydaje.-Powiedziałem. 
Lecieliśmy tak z 20 minut gdy nagle pod nami pojawiła się kraina kwiatów. 
Wylądowaliśmy i dalej szliśmy piechotą. Przed nami ukazała się jaskinia. Weszliśmy do środka. Stąpaliśmy po podłodze z diamentów. Prawdziwych diamentów. Obróciłem się w stronę klaczy. Spokojnie-pomyślałem sobie.
-Diamond... Czy ty... Zostaniesz moją klaczą?...-Zapytałem zawstydzony od kopyt po czubek uszu. 

Diamond?

Od Diamond C.D Drakath'a

Zdziwiona spojrzałam się na ogiera.
- Coś nie tak? - spytał.
- Twoje skrzydła ... - zaczęłam.
Ogier spojrzał się. Znów miał skrzydła. Drakath wzbił się w powietrze i wepchnął mnie do wody. Zaśmiałam się i wzbiłam się w powietrze. Leciałam za ogierem. 
- Gdzie lecimy? - spytałam.
- Zobaczysz - uśmiechnął się ogier.

Drakath?

Od Drakath'a C.D Fallen

-Radzę ci, lepiej ni zbliżaj się do tego miejsca jeśli nie chcesz oberwać od Veny.-Powiedziałem.
-Vena? Kto to?-Zapytała.
-Lepiej abyś nie wiedziała.-Powiedziałem po czym przeskoczyłem na drugą stronę rzeki. 
-Drakath, możesz mi powiedzieć co robiłeś po tamtej stronie?-Usłyszałem znajomy głos.
-Ja tylko...
-ZAMILCZ!-Krzyknęła Vena. 
Pobiegłem w stronę jaskini. Schowałem się w niej i czekałem aż nadejdzie kolejny dzień.

Fallen?

Od Drakath'a C.D Diamond

-Już poszła.Oparłem.
Diamond westchnęła z ulgą. 
-Najwyżej musiałbym stanąć w twojej obronie.-Westchnąłem. 
-Zadarłbyś z Veną?-Zapytała zadziwiona.
-Byłbym do tego zmuszony.-Odpowiedziałem. 
Wyjrzałem przez zasłonę wejścia do jaskini. 
-Wracajmy. Vena w każdej chwili może wracać.-Westchnąłem. 
Pokłusowaliśmy do rzeki. Gdy już przy niej byliśmy nagle wpadłem do wody. Ze zadziwionym wyrazem pyska wynurzyłem się.

Diamond?

Od Fallen C.D Drakath'a

Przyjrzałam się ogierowi i postawiłam uszy nasłuchując. Wątpiłam by to on mnie obserwował i nie zamierzałam tego sprawdzać. Kim on u diabła był? 
-Kim ja u diabła jestem...- szepnęłam sama do siebie. Ogier zniknął w oddali. Wstałam i otrzepałam się. Ruszyłam stępem po łące nie do końca wiedząc gdzie idę. Nie znałam tego miejsca,nie znałam nikogo. Usłyszałam cichy szelest. Spojrzałam się w tamtą stronę zaniepokojona. Prychnęłam i ostrożnie poszłam w stronę szelestu. Zobaczyłam małego liska który spojrzał na mnie przerażony i skamlał. Westchnęłam z ulgą i odeszłam zostawiając go samego. Nie chciałam poznać zębów jego matki. Poszłam nad rzekę i przyjrzałam jej się. Była niesamowita. Ciemna i lodowata a pod jej powierzchnią nic nie pływało. Po drugiej stronie świat wydawał się ciemny i mroczny. Zawiał wiatr, zimny i ostry niczym lodowe strzały. 
-A ty czego tu szukasz?- usłyszałam pytanie za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam znów tego ogiera
-Niczego. Zwiedzam tylko- powiedziałam 

Drakath?

Od Diamond C.D Drakath'a

Uśmiechnęłam się.
- Chcesz się czegoś napić? - spytał ogier.
- Nie - odparłam. - Ale dzięki.
- Zaraz wracam - powiedział ogier.
Wyszedł z jaskini. Usłyszałam głos Veny. Schowałam się w najdalszym kącie jaskini, by klacz mnie nie zobaczyła. Po chwili wrócił Drakath.
- To była Vena? - spytałam.
- Tak - odparł ogier.

Drakath?

Od Drakath'a C.D Diamond

-Po za tym nie wiem czy nadal chcę być w NoD.-Powiedziałem. 
Klacz nic nie odpowiedziała. W lesie było bardzo zimno. Jakby wszystko robiło mi na złość. Zaprowadziłem klacz do mojej jaskini. 
-Tutaj nikt cię nie znajdzie.-Powiedziałem.
-A Vena?-Zapytała.
-Ona nie ma prawa tu wchodzić.-Powiedziałem wyciągając koc.
-Przykryj się tym. Tutaj strasznie łatwo jest się przeziębić, a ty chyba nie jesteś dostosowana do tego klimatu.-Dodałem. 

Diamond?

Od Drakath'a C.D Fallen

Zobaczyłem sylwetkę jakiegoś konia. Pokłusowałem do tego stworzenia gdy nagle zobaczyłem jednorożca w dziwnej pozie. Przez chwile patrzyłem się na nią jak idiota z później podszedłem bliżej.
-Kim jesteś?-Zapytałem.
-Koniem nie widzisz?-Rzekła. 
Odwróciłem się i machnąłem ogonem i ruszyłem w kierunek z którego przyszedłem. Wiedziałem że nie ma sensu kontynuować rozmowy. Wbiłem się w powietrze i zrobiłem to co umiałem najlepiej. (Nie, nie to zboczuchy) Złożyłem skrzydła i jak strzała leciałem w stronę lądu gdy nad nim rozłożyłem skrzydła i poleciałem przed siebie. 

Fallen?

Od Diamond C.D Drakath'a

- Hej - przywitałam się.
- Hej - odparł ogier. - Widziałaś już tereny NoD?
- Nie. Ja nie mogę ....
- Ty mi pokazałaś tereny SoN ja ci pokażę NoD.
- No dobrze. Ale jak Vena nas zobaczy to będziesz miał niezłe kłopoty.
- Nie zobaczy.
Przeskoczyłam rzeczkę. Ruszyłam za ogierem. Wszędzie była cicho. 
- Jak tu cicho - powiedziałam.

Drakath?

Od Fallen

Cisza. W lesie panowała przenikliwa cisza. Nawet ptaki nie śpiewały
~To moja wina? Wyczuwają mojego pecha?~pomyślałam. Postawiłam uszy do tyłu zaniepokojona. Szłam przez ten las czując na sobie spojrzenia zwierząt skrywających się w swoich mieszkankach. Zarżałam cicho i ruszyłam kłusem zaniepokojona coraz bardziej. Zagrożenie? Nie...chodź...czułam na sobie czyjeś spojrzenie. To nie był nikt ze stałych mieszkańców lasu. Koń? Prawdopodobne, jednak pewna nie byłam. Rozglądałam się uważnie na boki coraz bardziej wystraszona. Nie lubiłam być obserwowana. Zwłaszcza jak nie mogłam zobaczyć owego ktosia. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech. Teleportowałam się na skraj lasu. Uczucie obserwowania zniknęło jednak dalej byłam czujna. Wyszłam na łąkę i stanęłam. Spojrzałam w niebo i westchnęłam z ulgą.
~Ciekawe kto to był~ zastanowiłam się w myślach. Pogalopowałam przez łąkę spokojnie, bez pośpiechu gdy w oddali zobaczyłam innego konia, a raczej pegaza. Zatrzymałam się gwałtownie wbijając przednie kopyta w ziemię i przysiadając zadem na ziemi. Przyjrzałam się uważnie nieznajomemu i już miałam się cofać gdy owy ktoś ruszył kłusem w moją stronę.

Ktosiu ? ^^

Od Drakath'a C.D Diamond

Byłem cały wykończony. Cieszyłem się że udało mi się ocalić Diamond. Polazłem dalej w głąb terenów stada. Było tam zimniej niż ostatnio. Kichnąłem. Wiedziałem że przebywanie tu może się źle dla mnie skończyć. Zawróciłem i zasnąłem nad rzeką. 

***
Obudziłem się i czułem się gorzej niż wtedy. Wstałem i szedłem brzegiem aby znaleźć coś do zjedzenia. Nie byłem w formie. Zerwałem jabłko i je zjadłem. Nie smakowało mi tak jak zawsze. Po drugiej stronie rzeki zobaczyłem znajomą mi sylwetkę, jednak nie mogłem wiedzieć kto to gdyż słońce raziło mnie w oczy.

Diamond?

Nowa członkini!

Powitajmy serdecznie nową klacz - Fallen

Od Diamond C.D Drakath'a

Ogier pomógł mi się wydostać. Ruszyliśmy cwałem przed siebie. Obruciłam się i w oddali zobaczyłam Corrado goniącego nas.
- Przyśpiesz! - krzyknęłam.
Gdy dotarliśmy na tereny stad było już ciemno.
- To pa - powiedziałam.
- Pa - odparł ogier.
Ruszyłam w stronę jaskini. Gdy doszłam do niej zasnęłam.

Drakath?

Od Drakath'a C.D Diamond

Wiedziałem co się święci. Nie czekałem już na nic. Pogalopowałem i przeskoczyłem ogrodzenie. Byłem w takiej furii że kiedy wbiegłem do stajni staranowałem wszystkich po czym rozwaliłem drzwi od boksu gdzie była Diamond i ten debil. Łapałem go za ogon, grzywę, wszystko i wywaliłem z boksu. Przewaliłem go na ziemię i już miałem kopnąć go w ten jego perfidny pysk. Jednak ogier uciekł ze stajni. Zacząłem go gonić aby się wystraszył. Zatrzymałem się i wróciłem do stajni gdzie była Diamond.

Diamond?

poniedziałek, 18 lipca 2016

Od Veny C.D Eterno Bosque

Prychnęłam na ich widok. Z racji na to, że czarny ogier w żadnym wypadku nie przypominał mi konia z SoN. Przyjżałam mu się. 
- Drakath... - wyrżałam. - Czemu zadajesz się z nią! Już sam nie wiesz po jakiej jesteś stronie?
Ogier milczał. 
- Ty go do tego namówiłaś... - prychnęłam. - Myślisz, że każdego zdołasz przeciągnąć na swoją stronę? Wynoś się! - wykrzyknęłam jej to prosto w twarz. 
- Nie brak ci nienawiści? Ciekawe przez kogo się narodziła... - zaśmiała się. 
- Nie twój interes. Nie pokazuj mi się na oczy. Drakath? Rób co chcesz, ale mam nadzieję, że was razem nie spotkam więcej. 
Eterno krzywo się popatrzył na ogiera. 
Wzniosłam się w powietrze. Nie chciałam już się patrzeć na ten sam blady pysk Diamond. Eterno Bosque wzleciał za mną zostawiając ich oboje. 


Eterno? I jak chcą Drakath i Diamond

Od Diamond C.D Drakath'a

Stałam z boku pastwiska i skubałam spokojnie trawę. Zobaczyłam, że Corrado zbliża się w moją stronę. Odwróciłam się zadem w jego stronę.
- Spadaj - powiedziałam.
Ogier stanął obok mnie i powiedział:
- Każda klacz chciałabybyć na twoim miejscu - zaśmiał sie ogier. 
Nic nie odpowiedziałam. Ogier trochę sie zdenerwował. Zbliżył sie do mnie i lekko szturchnął pyskiem. Odsunęłam sie od niego.
- Każda klacz w stajni uważa ze jestem najiekniejsxym ogierem - powiedział.
- Daj mi spokój - zdenerwowałam sie.
Ogier objął mnie pyskiem. Odsunęłam sie i poklusowalam na drugi koniec pastwiska. Ogier pobiegł za mną. Nagle jacyś ludzie zbliżyli sie do nas i przypięli nam uwiązy. Poprowadzili nas do jednego z boksów. Człowiek wziął mnie i podwiązał ogon. 
- Co on mi robi? - spytałam. - Po co?
- Zobaczysz - zaśmiał sie.
Facet przywiązał mnie w boksie i wpuścił do niego Corrado.
- Wiesz co masz robić - uśmiechnął sie mężczyzna i zamknął boks. 
Wiedziałam o co chodzi. Ogier zaczął sie przymierzać. Za każda próbą odskakiwalam.
- Ja i tak to zrobię - zaśmiał się ogier.
Podszedł do mojego pyska i lekko mnie szturchnął 
- Nie bój sie. Pózniej będziesz tylko moja.
- Nigdy - odparłam.

Drakarh?

Od Drakath'a C.D Diamond

Na to co usłyszałem aż się zarumieniłem. Nastawiłem uszy i usłyszałem że większość koni rozmawia o mojej wygranej. 
-Ej, ty!-Usłyszałem głos ogiera.
-Nawet nie myśl że odbierzesz mi tą piękną niewiastę.-Dodał patrząc na Diamond.
-O co ci chodzi? Nie mam zamiaru z nikim być.-Parsknąłem. 
-Stop!-Przerwała Diamond.
Odszedłem na drugi koniec padoku. Nie było tam żadnego konia. położyłem się i zamknąłem z swoim świecie. Nagle się zmieniłem. Stałem się cichy... Z nikim nie rozmawiałem. Przeżywałem nawet najmniejsze przezwisko.

Diamond?

Od Diamond C.D Drakath'a

Uśmiechnęłam się. Instruktor krzyknął jak mamy się ustawić. Stałam na końcu zastępu. Drakath stał na samym początku.
- Kłus! - krzyknął instruktor.
Dziecko zbiło mnie batem a ja ruszyłam szybkim kłusem. Co chwilę rozglądałam się na boki i próbowałam wjechać do środka, ale dziewczyna wtedy ciągnęła mnie za wodze. Po kilku minutach wszyscy przeszli do stępa. Każdy po kolei miał galopować. Gdy ja miałam wuszyć oberwałam mono batem. Ruszyłam dzikim galopem. Dziecko ledwo co się trzymało. Stanęłąm dęba, ale dziecwzyna nie spadła. Po jeździe wypuścili wszsytkie konie na padok. Podeszłam do Drakath'a i powiedziałam:
- Ten ogier nie miał z tobą szans.

Drakath?

Od Drakath'a C.D Diamond

-Pościgamy się?-Zapytał chłopak.
-Haha! Z tą nędzną szkapą nic nie zrobisz!-Odpowiedziała ze śmiechem dziewczyna. 
Jeszcze zobaczymy pomyślałem. Chłopak wsiadł na mnie. Razem pojechaliśmy w teren gdzie ustawiłem się na linii startu. Nagle przyszły dwie dziewczyny. Jedna mówiła start, a druga poszła na linię mety. Nagle usłyszałem odliczanie:
-3
-2
-1
-Wio!!!
Ruszyłem od razu cwałem, nie to co ten arab. Wyprzedziłem go o kilkanaście szybkości. Ukończyłem wyścig pierwszy z wielką przewagą. 
-Przecież to nie możliwe!-Krzyknęła dziewczyna. 

Diamond?

Od Diamond c.d Drakatha

Ruszyłam szybkim galopem w stronę lasu. Kulałam na jedną nogę więc miałam problem z biegiem. Po kilku minutach schowałam się w lesie. Postanowiłam przeczekać noc, a jeśli Drakath nie wróci, pójść tam i znaleźć go. Po kilku godzinach wyczekiwania zasnęłam, bardzo niespokojnie oczekując ogiera. 

***
Obudziły mnie krzyki ludzi. Schowałam się miedzy krzakami. Zobaczyłam kilka koni, a na nich kilka mężczyzn i jedną kobietę. Gdy odjechali ruszyłam w stronę stajni. Noga mocno mi spuchła i ruszyłam powolnym kłusem. Gdy dotarłam przyśpieszyłam tempo. Stajnia była pusta. Otworzyłam drzwi stajni.
- Co ty tu robisz!? - krzyknął Drakath.
- Wróciłam po ciebie - odparłam. 
- Uważaj! - kzyknął.
Jakiś facet szybko założył mi ogłowie i powiedział:
- Nie uciekniesz.
Założył mi siodło i wyprowadził ze stajni po czym na mnie wsiadł. Po kilku minutach zobaczyłam, że inne konie zostały wypuszczone na pastwisko. Mężczyzna co chwile walił mnie batem. Kazał wykonywać mi jakieś dziwne figury, których sensy nie rozumiałam. Mój bok lekko krwawił. Po około godzinie zobaczyłam, że inne konie idą na ujeżdżalnie. Prowadziły je jakieś dzieci. Facet zszedł ze mnie i wstadził jakąś dziewczynkę. Ta uderzyła mnie batem i kopnęła. Przestraszona ruszyłam galopem. Oberwałam za to kilka razy batem. Stanęłam i ruszyłam stępem. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że kuleje. Po chwili na ujeżdżalnię wszedł jakiś chłopak razem z Drakathem, a zanim jeszce dziecwzyna z ręku z tym arabem. Dowiedziałam się że nazywa się Corrado

Drakath?

Od Drakath'a C.D Diamond

Prychnąłem i popatrzyłem oczy człowiekowi. Próbowałem przekazać Diamond wiadomość ruszając uszami. Szybkim ruchem chwyciłem człowieka za rękaw i przewaliłem go na ziemię. Położyłem na nim kopyto po czym głośno zarżałem. Parsknąłem i po czym ktoś nagle złapał mnie na lasso od drugiej strony.
-Diamond uciekaj masz szansę.-Szepnąłem. 
Klacz bez wahania uciekła. Człowiek stał za mną. Kopnąłem go w brzuch. Odleciał na drugi koniec stajni. Kiedy było już po wszystkim zdyszany popatrzyłem na ogiera który otworzył swój boks i zaczął zbliżać się do mnie. 
-Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię...-Powiedział z uśmieszkiem podrywu. 
Parsknąłem na ogiera. Wiedziałem już jakiej jest orientacji.
-No dobra wygrałeś, jestem twój.-Westchnąłem. 
Ogier wskoczył na mnie. Kopnąłem go w tylną nogę przez co upadł. Kopnąłem go jeszcze raz i obróciłem się w jego stronę. 
-Teraz to ty zadarłeś z niewłaściwym koniem.-Powiedziałem z uśmiechem.

Diamond?

Od Diamond C.D Drakatha

Ruszyłam w stronę bramy gdy nagle zaszedł mnie jakiś człowiek. Przypiął mi uwiąz do kanaru i powiedział:
- Nie uciekniesz stąd.
Zaczęłam wyrywać się, brykać i stawać dęba. Facet chwycił bat do lonżowania i był mnie nim.
- Uspokój się! - krzyczał.
Gdy nie dałam rady już brykać stanęłam i zmęczona poszłam za człowiekiem. Przed boksem zobaczyłam pokopanego Drakath'a. 
- Co się stało? - przeraziłam się.
Ogier nic nie odpowiedział.
- Zadarł nie z tym co trzeba - zaśmiał się ogier z boksu obok.
- Ty ... - zaczęłam.
Człowiek zmusił Drakath'a do wejścia do boksu.

Drakath?